Witam serdecznie,
Myślę, że wiele osób z tamtego pokolenia pamięta i będzie pamiętać tamte wydarzenia.
Ja miałam wtedy 17 lat i mieszkałam tuż przy Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie. Tuż za naszym blokiem było widać budynki wydziału narzędziowni. Z balkonu widziałam pełno Zomowców z bronią, i czołg, który stał tak na wszelki wypadek. Bałam się, szczególnie gdy pewnego dnia większość pracowników okupowała fabrykę w tym mój tato, wówczas jako kierownik zmiany, nie chciał opuścić swoich ludzi. Przez megafony słychać było apel wojska i milicji o opuszczenie zakładu i zapewnieniu że nie zostanie użyta broń. Czekaliśmy w domu ze strachem, szykując bandaże, plastry i różne leki bo tak naprawdę nie wiedzieliśmy do czego mogło dojść tamtej nocy. Kiedy mój tato wrócił cały do domu, twarz miał blado- żółtą, był bardzo zdenerwowany. Nad ranem słyszałam szybkie kroki uciekających ludzi i strzały z broni. Moja siostra pracowała w szpitalu na tzw. punkty żeby móc się dostać na medycynę i opowiadała z jakimi obrażeniami szpital przyjmował ludzi, młodzież. Płakała a ja razem z nią. Była śliczna, mroźna zima tylko czasy trochę dziwne i trudne do pojęcia.
Oby nigdy już nic takiego nie wróciło.
Pozdrawiam wszystkich Iwona z Lublina