Moja Droga K.,
Chciałam Pani podziękować, że jest Pani z nami, gra Pani dla nas. Naraża się Pani każdego dnia na wielki stres związany z występami. Czuję do Pani wielki szacunek. Zdaję sobie sprawę, że słyszała to Pani od wielu osób, ale źle bym się czuła, gdybym tego Pani nie napisała. Moja Droga K. to świadczy o Pani wielkości, że mimo przeziębienia nadal chce Pani grać. Pewnie Pani nie pamięta (tyle Pani dostaje listów) w sierpniu napisałam do Pani po raz pierwszy z "zapowiedzią", że przyjadę do Pani Teatru na WEEKEND z R. Przedstawienie bardzo mi się podobało, zresztą nie tylko mi. Było świetnie. Owacje na stojąco. Oddychać tym powietrzem farsy. Ten nastrój. Wiedzą o czym piszę ci, którzy przynajmniej raz mogli tego doświadczyć. Tej magii. Wtedy napisałam Moja Droga K. trochę żartem, trochę na poważnie, aby nie odwoływała Pani spektaklu, że chcę go zobaczyć, no i w ogóle... Teraz wiem, jakim to mogło wydać się nietaktem... ale ja nie miałam na myśli nic złego. Przepraszam Panią za to. Choć Pani pewnie o tym nie pamięta, to ja pamiętam i przepraszam.
Bardzo fajnie mieć kontakt z człowiekiem, który wykonuje swój zawód z pasją. Oddaje się temu. Od razu widać, czy ktoś lubi to, co robi, czy robi, bo robi. Bardzo dziękuję, że Pani jest.
Pozdrawiam
Michalina.