Dzień dobry Pani Krystyno
Tak miło sobie czytać Pani bloga po całym dniu spędzonym na stoku. Jestem wykończona. ale nie mogę sobie odmówić tak miłej czynności, jaką jest odwiedzenie tej strony. Pani nad morzem pewnie wypoczywa, mimo prób, prawda? Ja tu w górach (Białka Tatrzańska) jestem w swoim żywiole. Zaskoczyło mnie to, że Pani w tym roku nie na nartach- pewnie praca Panią zatrzymała...
Wcześniej pisałam o "Mojej drogiej B" i o tym, że nie mogę się doczekać jej premiery...To już za chwilę. Życzę powodzenia
Pozdrawiam i życzę spokoju, spokoju i jeszcze raz spokoju, bo to chyba w Pani wypadku najważniejsze, prawda?
Agnieszka