Witam serdecznie Pani Krystyno!
Po zakończonym, bardzo udanym długim weekendzie chciałam skreślić dwa słowa o piątkowej "Białej bluzce".Słowo udana to tutaj zdecydowanie za mało.Jest to jeden z moich ulubionych (choć nie wiem czy to właściwe słowo, bo żadne chyba nie odda w pełni moich emocji) spektakli w Och-teatrze, tak intuicyjnie zdecydowałam się na niego w ostatnim trudnym czasie. Jak powiem,że to była rewelacja i że jest Pani po prostu fantastyczna to pewnie będzie i tak za mało.Po raz kolejny byłam świadkiem czy raczej widzem czegoś absolutnie niezwykłego.Pochłonęlo mnie to wszystko całkowicie, nic innego nie istniało już od pierwszych taktów otwierającego utworu. A z tych problemów z mikrofonem wybrnęła Pani mistrzowsko. Ja sobie nawet nie jestem w stanie wyobrazić jakie to musi być trudne tak przerwać spektakl i to dwukrotnie i nie wytrącić się, że tak się wyrażę z równowagi, z roli.A i przy okazji nawet rozbawić publiczność.Tylko Pani to potrafi. Ale myślę że i Pan Piotruś dał sobie radę też był pewnie nieźle zestresowany.Chcę tylko jeszcze zaznaczyć, że nie zakłóciło mi to odbioru spektaklu, wręcz pokazało Pani klasę i to nadzwyczajne opanowanie.I tak sobie pomyślałam ,że Pani po prostu jest stworzona do tego, aby być na scenie.I za każdym razem kiedy Pani gra widać tę pasję i zaangażowanie. Pani to po prostu kocha. Nie chcę broń Boże odbierać czegoś innym Pani rolom, ale jakoś szczególnie widzę to właśnie w "Białej bluzce", ale pewnie dlatego, że jest to dla mnie spektakl wyjątkowy.Przepraszam jeśli ten list wypadł trochę nieskładnie, ale jeszcze w tej chwili gdy o tym piszę, przywołuję obrazy i powracają te emocje.I to wszystko zostaje na długo, na zawsze i z tego właśnie składają się szczęśliwe chwile w moim życiu. I za to dziękuję. Cieszę się, że do Was wróciłam po dłuższej przerwie, czuję się trochę tak jakbym wróciła z jakiejś dalekiej podróży. Znów dałam się porwać i zachwycić pierwszy raz od... od śmieci, która mnie bardzo dotknęła. I cieszę się a nawet czuję się wyróżniona, że pierwszy raz mogłam za to Pani podziękować osobiście. I jeszcze Pani do mnie a właściwie do nas wyszła, moja mama także kompletnie się tego nie spodziewała a i ja z wrażenia nie wiedziałam co mam powiedzieć .Bo dziękuję to za mało.Może kiedyś jeszcze będę miała okazję o ile się odważę .Pozdrowienia i uściski przekazuję także od mojej mamy.Juz niedługo (27 sierpnia) wybieramy się na "Po co są matki" i obie jesteśmy ogromnie ciekawe.
Pozdrawiam i jak zawsze życzę wszystkiego dobrego
Ewa Sobkowicz
PS. Chciałam dołączyć wakacyjne zdjęcie naszego polskiego morza- tym razem z Gdyni, ale żadne z tych które posiadam nie wydało mi się wystarczająco ładne, takie które by oddało ten klimat.