Właśnie wróciłam z Ocha, żeby za moment tam wrócić (tylko spacer z moim psiakiem). Weszłam na chwilę i nie mogłam odejść. Sypanie mandali jest fascynujące. Nigdy w życiu nie mogłabym sobie wyobrazić, że tak to jest robione! Co za cierpliwość, spokój, precyzja i jaki piękny wzór. Linie prościutkie, wszystkie jednakowej grubości, a sypie trzech mnichów. I te narzędzia i sposób sypania! Mój zachwyt nie ma końca
Tybet na wyciągnięcie ręki
Małgośka
P. S. Jesteśmy po zniszczeniu mandali. Było pięknie Najpierw wykład na temat klasztorów tybetańskich. Potem Pani Przybysz, prowadząca chór gospel, dała wszystkim mnóstwo energii. Po szaleństwie wspólnego śpiewania, wyciszeni mnisi odprawili ceremonię zniszczenia mandali. To było równie fascynujące, jak jej sypanie. Na koniec każdy dostał trochę swojego własnego szczęścia.
Niezapomniany wieczór, proszę o więcej, bo to są takie chwile, które dodają człowiekowi skrzydeł
Dziękuję za te trzy dni w Och Teatrze
M.