Pani Krystyno,
Od kilku dni słychać szumy związane z wyrzuceniem aktorki Grażyny Szapołowskiej w zespołu Teatru Narodowego.
Oto garść opinii, czyli kilku komentarzy, które pojawiły się w Internecie, w tym jedna dość intrygująca (cytaty):
1) „Mysle, ze sa polskie wojenki.A swoja droga- to czy warto placic abonament TV jesli sa w ten sposob wyrzucane pieniadze? Towarzystwo wzajemnej adoracji za publiczne pieniadze. Rozumiem prywatna TV ale ci publiczni ciagle narzekaja na brak funduszy. Uwazam ,ze to skanda a jury tego programu to cienkie bolki w ich wypowiedziach. Tansi byliby amatorzy i chyba lepsi jak pokazuja grupy amatorskie poszczegolnych gwiazd to widac, ze mamy duzo zdolnych ludzi, ktorym wcale nie odbije...”
2) „Z tej całej dyskusji wynikają dwa wnioski:
1) trzeba się przyjrzeć, jak się wydaje pieniądze z abonamentu:),
2) jak w ogóle Teatry sobie radzą z "utelewizyjnieniem" aktorów - chyba rykoszetem dostanie się Ścibakównie i słusznie, bo GTL i przesuwanie przedstawienia z tego powodu wobec faktu, że to żona Dyrekcji to skandal, który teraz odżywa.
A tak w ogóle wszyscy zainteresowani na pewno siedzą i czytają te wpisy (żeby się zorientować, co ludzie myślą i jak wiatr opinii publicznej wieje) - może także komentują:)))
Nie bronię bohaterki skandalu, ale jak policzyć, ile wulgaryzmów padło w imię obrony kultury... Chyba cały wniosek z tej sprawy to to, ze potrzeba na przyszłość ustalić reguły dotyczące pracy na kilku etatach - tak jak na uczelni trzeba się określić, który etat jest pierwszy, może czas na podobne ustalenia w teatrach?
Aktor, który nie przychodzi na przedstawienie (jeśli nie jest obłożnie chory albo coś takiego) to coś nie do pomyślenia - co nie zmienia faktu, że chyba stosowano jednak podwójne standardy. Powinno się z góry, w regulaminie Teatru albo w kontrakcie z góry ustalić konsekwencje - chociaż zasadniczo to jest nie do pomyślenia, żeby nie przyjść na spektakl!!! Albo zmienić godzinę spektaklu z powodu GTL...”
3) „No nie wiem "biecza" czy gwiazda spadła... Dziś widziałem ją w "Bitwie na głosy", a to program "na żywo" i TVP płaci 15 tyś. zł za występ, a Teatr Narodowy 600 zł za występ... Czy gwiazda więc nie jaśnieje?”
Jak widać po powyższych opiniach, zdarzenie budzi niemały oddźwięk. Należy dodać do tego jeszcze środowisko aktorskie, które zajście komentuje. Mam wrażenie, że, tak jak to już wielokrotnie się zdarzało w tego typu sytuacjach, sprawa wybucha, budzi takie, a nie inne emocje i przycicha, nie oferując żadnych konstruktywnych rozwiązań. Mówi się o otwartej debacie, o zmianach, ustaleniach, końcowych rozwiązaniach, a i tak jak zwykle, poczekamy do kolejnej takiej „afery”. Błędne koło.
Tego typu sprawy znakomicie pokazują, jakim krajem jest Polska, jak relatywne są wszelkie zasady, ustalenia, które można naginać, zmieniać, albo nimi się zasłaniać, kiedy brakuje argumentów.
Ale abstrahując zupełnie od tej konkretnej sytuacji, chcę zapytać, co Pani sądzi na takie tematy ogólnie, czy uważa Pani, że aktor powinien podpisywać lojalkę zobowiązującą do wieloletniego niewolnictwa na etacie w teatrze i zupełnie rezygnować z możliwości zarobku i zawodowego rozwoju? Czy coś takiego, jak etyka aktorska, jeszcze istnieje w czasach, gdzie dopiero praca w kilku miejscach pozwala na w miarę godziwe życie aktorowi? Albo czy reklama to rzeczywiście śmierć zawodowa dla aktora teatralnego, który zamiast grać wielkie role, będzie kojarzył się publiczności tylko i wyłącznie z reklamowaną pastą do zębów czy proszkiem do prania?
Pytam dlatego, bo Pani zainwestowała w artystyczną wolność, co też implikuje takie, a nie inne radości i problemy, a debata, otwarta debata o teatrze, o mediach i miejscu w nich aktora jakoś wcale się nie toczy, zasady są dorabiane ad hoc, na teraz, na już, prowizoryczne, jakoś mało kto myśli o tym, co będzie post hoc.
Za każdym razem, kiedy takie sprawy się pojawiają, mam wrażenie, że pokazując innych palcem, zakrywa
się własną nielojalność, którą tak pięknie, jak na dłoni widać w wielu dzisiejszych mediach.
Pozdrawiam serdecznie:)
Krystian