Witam ponownie,
Doprawdy pan Maciej zdziwił się, że wyszło na jaw jak flirtuje z publicznością? Albo to kokieteria albo po prostu robi to bezwiednie jak na estradowe "zwierzę" przystało. Oczywiście powiedziałam to w zachwycie, bo miejce miałam bardzo z boku i kiedy Maciej stał tak sobie na skraju sceny, nie mając akurat żadnej kwestii, bezustannie jakimiś spojrzeniami, maleńkimi, finezyjnymi geścikami podtrzymywał kontakt z publicznością, mimo, że główna akcja toczyła się na środku sceny i właściwie nie miał akurat w tym momencie nic "do roboty". Pierwszy raz widziałam go na scenie i jestem zachwycona. I tak między nami... podobno szwagier koleżanki, obecny również wczoraj na widowni, który nie przepadał za filmowymi wcieleniami "młodego Stuhra" wczoraj się był zakochał Oczywiście całkiście platonicznie. A ja do tej chwili słyszę jak Maciej mówi to ostatnie słowo przez zgaśnięciem świateł "bosska"... aż dreszcz przez plec...
Ach, jak ja bym chciała tak choć raz w tygodniu zażyć takiego "boskiego" antydepresanta jak wczoraj. Ten spektakl lekarze powinni jesienią na receptę przepisywać jak wit. C.
Wszystkiego co najlepsze i spełnienia wszystkich planów! - Alison