Kochana Pani Krystyno,
miałam zamiar pozrzęrzić że nie lubie musicali i spektakli kolorowych i hałaśliwych...
i że jestem wkurzona że to ostatnia "Wątpliwość"...
ale po obejrzeniu ostatniej "Wątpliwości" dominuje mi smutek że to już ostatnia.
do tego tak nagle.
jakoś się nie przygotowałam na to że to ostatnia. A tu wczoraj czytam na stronie..
boże dobrze że często na stronę zaglądam bo bym przegapiła ostatnią.
nie tak miało być.
ja się tak nie bawię.
Przed chwiląbyłam na ostatnich "Szczęśliwych dniach". Jeszcze nie odżałowałam. A tu ostatnia "Wątpliwość".
aaaaaaa!!
.. no nic...
to raczej tylko napiszę że nie podoba mi się publiczność która nie kupuje biletów na taki spektakl. I że nie podzielam ich upodobań i niech się delektują tymi hałaśliwymi gniotami w swoim gronie.
Bardzo lubiłam Panią w tej roli. Nie mam wątpliwości że to była dobra rola. Dobry text. Choć to prawda... na Pani pierwszym spektaklu kiedy pojawila się Pani na scenie w habicie należałam do tej grupy osób które wybuchnęły śmiechem. (Janda w habicie!!! aaaa!!!). Kiedy jednak doszła Pani wtedy do ostatniej sceny i na kolanach tym okropnym konającym głosem mówiła "Siostro, mam wątpliwości. Mam takie wielkie wątpliwości" to 'osiwiałam'. Kupiła mnie Pani. Tym głosem, wtedy. Dla tej sztuki. Trochę wody upłynęło od tamtej pory...Spektakl sobie ewoluował. Objerzałam go .. no ileś tam razy. Dzisiejsza siostra przełożona przypominała mi swoim spokojem, intonacją trochę Wassę. Inny miała wydźwięk, jak dla mnie, jej postać, ale też mocny. Siłą spokoju... ehhhh.
wiem wiem.Panta Rei.itp. ale podobno wszystko ma swój koniec, ale nie wszystko się zapomina...
jak zawsze platonicznie całuję mocno
AMC
ps. przepraszam że list taki nieskładny
ale leciutka febra mnie trzęsie. dosłownie i w przenośni.
(boje się że mój leciutki kaszelek roznosił się echem po całej sali)