Kochana Pani Krystyno,
wchodze dziś do OCH.
wita mnie pies.
nie Karol.
Karolem bym się nie zdziwiła.
Ogon merda od ucha do ucha.
No patrze mu w oczy.
Znaczy psu.
Wygląda zupełnie jakby miał duszę...
No to pomyślałam, że będzie tak jak Pani mówiła:
"To mój teatr. Jak będę chciała to i pies będzie grał tu monodram"
Pies wolnym krokiem odszedł do biura.
wybrałam się dziś na Wassę, m.in. z ciekawości o p. Kurzaj.
Powiem Pani że rzeczywiście widać że warsztatowo dobra aktorka. Postawę ciała ma tak samo zagraną jak zmienniczka. Podoba mi się to. Ruchy minimalnie szybsze a mniej pewne siebie, mniej nonszalanckie. W tonie głosu jest mniej arogancka, taka lekko przygaszona. Rytm zdania ma niby ten sam, ale akcent inny.
Tak koniuszkami palców czuje się że ona jest pogodzona z przegraną. Śmieje się, ale to śmiech przez łzy a nie śmiech ironiczny. I tą scenę z "żyjemu tu jak zwierzęta" kiedy siedzi za biurkiem tak zupełnie inaczej gra. Z taką goryczą. p. Kulig gra z wściekłością...
U p. Kulig to się czuje że ona da życiu w mordę i bedzie żelazn(ow)ą ręką trzymać i interes i dom. Bo jest jak matka. Silna jak matka. U tej widać rozczarowanie życiem ale i pogodzenie z tym że lepiej nie będzie. W takiej konstelacji czuje się że śmierć Wassy to upadek tego domu i firmy. Ta jest jak matka. Smutna jak matka. Z p. Kulig była jednak iskierka nadzieji. Tak iskierka że jakby światło po ostatniej scenie zapaliło się "dwadzieścia lat później" to Natalia jako ta matrona bedzie zasiadać na fotelu Wassy, palić papierosa i podpisywać kwity. Teraz takiej nie ma.
..i jak chodzi o "zmiennieków" to Stachura jest super. Bardziej ją wolę. Z resztą zawsze ją lubiłam jako aktorkę. Lubię "ten typ". Do określonych ról oczywiście.
O mamusiu. Ale się rozpisałam. Przepraszam.
Z tematów "wasso-podobnych" dziś rano zaczepiła mnie wiadomość z TV (jakiś program "pro-feministyczny" leciał o tym jak ciężko być kobietą.. zdaje się, a zdaje bo bylam w łazience a TV krzyczał do mnie z sąsiedniego pokoju, pewnie ściana lepiej wie co to było)
w każdym razie "zabiło" mnie zdanie
"W Liceach ok. 4/5dziewcząt jest molestowane sexualnie przez swoich rówieśników"
O mało z wrażnia nie połknęłam szczoteczki do zębów.
Boże! Cztery piąte!!
Odruchowo pomyślałam "Nigdy nie poślę swoich dzieci do Liceum"
No oczywiście po sekundzie "przetrzeźwinia" doszłam do wniosku że to zupełnie idiotyczna myśl, bo przecież dzieci nie da się zamknąć w złotej klatce...Ale się spociłam wewnętrznie na myśl ile to trzeba się napracować nad tym wychowaniem. Boże a jak się ma syna to już zupełnie bardzo. Jak tu gadać z takim synem???
No nic. Cień Pani znika?
1. ściskam za łapę wzmacniająco
2. załączam pożywkę/odżywkędla duszy - cienia:
(firma "Nakarm swoją duszę")
a co będę Pani żałować, całą paczkę:
w końcu są w kilku smakach:
AMC