Kochana Pani Krystyno,
Na chwilkę, na krótko zaglądam do Pani, z pozdrowieniami
Muszę przyznać, że miała Pani barwne głosowanie, a u mnie spokojnie,
ale może dlatego, że ja tradycyjnie.. na koniec dnia.
W dzienniku widzę deszcz nad Pchłą... a pierwsza była taka słońcem zalana...
Pozwolę sobie przypomnieć, co wówczas zobaczyłam (choć na tych moich zdjęciach słabo widać to słońce, ech..):
Napisała Pani o płaczącej Pani na Wassie...
Ja w chwili obecnej nie odważę się na takie emocje i wybieram terapię wstrząsową ze sztokiem w tle.. (mam wrażenie, że nie widziałam Tonki rok...)
I z uwagi na różne zawirowania, stosuje metodę na wysokich obrotach.. Rezultaty całkiem niezłe.
Ale martwię się Pani cieniem, a co za tym idzie niezliczonymi i zapewne super intensywnymi działaniami.
Proszę odetchnąć od czasu do czasu: