Kochana Pani Krystyno,
poszłam sobie dziś sama na BB,
tak w nadziei, że będę sobie mogła tak incognito popłakać.
Lubię przyjść wcześniej, wziąć kawkę i obserwować kto przychodzi do teatru.
Więc dziś w ramach tej młodzieży co to nadciąga do OCH,
były głównie panie w Pani wieku... z mami (nie z córkami).
I dużo mówiły o Popiełuszce.
Było dużo "nowych".
Ja często (tu pomińmy jak często żeby Pani nie straszyć)
bywam w Polonii/OCH
i mam "opatrzone" twarze.
Dziś przyszły nowe twarze. Sztuk dużo.
A co do "nie-nowych" (i tego że chciałam pobyć incognito i nie spotkać żadnej znanej mi osoby).
No to w tej grupie w Pani wieku przybyły lekarzyce w małych stadkach z przyjaciółkami.
Stężenie lekarza specjalisty na metr sześcienny teatru dziś było wysokie.
W razie wypadku pełna kontrola. Od dentysty po ginekologa.
A koło mnie trafiła mi się z prawej taka młoda (tak na oko z 18 lat może miała)
z lewej ta z serii matka córki (80 lat)
Ta z prawej co lepszy moment - O boże! O jezu! Fanstastycze!
Ta z lewej - Ciszej!
No chociaż płakały synchronicznie.
(zdjęcia z prasy, nie że sama robiłam, nie oszalałam)
ps. dostałam w piątek taki "miły" obrazek mailem:
a skądinąd jest to prawda,
z wielu powodów...
(te ważniejsze pomińmy, żeby się nie denerwować)
otóż.
byłam w piątek, jak co miesiąc, (koniecznie przed 5tym każdego miesiąca!)
w pokoju urzędującej urzędulskiej,
pobierającej zaświadczenia...
czar gabinetu,
szelest paproci (nawet raczyła pić kawę jak weszłam).
Musiałam oddać kartę czasu pracy
i dodatkową ze stempelkami.
Stempelki to poświadczenie/zaświadczenie że ta pierwsza kartka je prawdziwa.
Istna rozkosz.
Śmiałam się z siebie do łez na BB.
no nic.
trzęsie mnie jeszcze taka leciutka febra po BB,
idę się położyć pod nie-zakrótką kołdrą.
Opatulę się i okokonie.
w ramach kwiatów sówkę chojnówkę załączam:
dobrej Łodzi
Ania M.C.