Witam, Pani Krysiu!
Byłam, zobaczyłam, przesłanie w myślach po spektaklu mam do dzisiaj, chociaż minęły już dwa dni...inna jechałam, inna wróciłam...ciężko wyrazić jest uczucia, które wywołała we mnie "Starość..."wstyd zwłaszcza za tę obojętność "dotądczasową"(dziwnie brzmi) względem starszych ludzi...jakże milo teraz wspominam ten gryzący wełniany sweter babci siedzącej w nim w 30-to stopniowym upale obok mnie w autobusie... (a "gryzł" jak cholera)...no ale do rzeczy...
Dotarłam na Plac pół godziny przed czasem...jeszcze jakieś 5 minut i pewnie bym stała, bo miejsca już pozajmowane, a w zasadzie porezerwowane...przywiązała Pani ludzi do przedstawień swojego teatru, co poraziło mnie (pozytywnie oczywiście) już na początku...i tylko słowa: "Jak dobrze, że Ona to robi"..."Jak to nam potrzebne"... aż głupio było tak podsłuchiwać, ale to było silniejsze...i te pozajmowane miejsca...w jednym rzędzie i starsi, i młodsi...i jednym, i drugim taka wspólna chwila potrzebna...i jedni, i drudzy tak samo niecierpliwi...
Później...później już tylko siła słów...siła ekspresji...ale zwłaszcza słów...jakże nieświadomi jednak potrafimy być...wzruszeni starsi...ale chyba jeszcze bardziej młodzi....jakże mocno słowa o "pięknej starości" do mnie trafiły...teraz przyglądam się oczom, słucham słów...akceptowani będą...nawet jeśli się sprzeciwią decyzjom młodych...
Pani Krysiu, z całego serca DZIĘKUJĘ za tę przemianę...bardzo...a nawet bardziej...
Pozdrawiam, życząc dużo sił
Magda