Pani Krysiu!
Proszę mi wybaczyć, że piszę z takim drobiazgiem, ale coś mnie przed chwilą bardzo ucieszyło. Wzięłam do ręki "małpę2". Ta historia szalu z Asyżu. Wpomina tam Pani, że św. Franciszek jest patronem aktorów. I to mnie tak ucieszyło. Kiedy jeszcze byłam w życiu nastawiona na medycynę, na jakieś biologiczne studia, to właśnie o Nim myślałam jak o swoim patronie. Biolog, ekolog. I tak sobie często do niego mówiłam, żeby mi jakoś pomógł, w wytrwałości, żeby się nie poddawać i dążyć do celu. A potem zmieniłam plany życiowe, ale nie wiedziałam, że św. Franciszek patronuje aktorom. I dziś niedpodzianka. Odnalazłam swojego patrona na nowo. Może to głupie, ale tak się poczułam, jakbym dostała jakieś... błogosławieństwo z góry.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ania