Dzis był pogrzeb Pana Zbigniewa Zapasiewicza. Znam Jego filmy. Widzialam Go na scenie zaledwie 3 razy. Mam 33 lata. Gdy miałam ok.18 w TV były programy edukacyjne dla młodziezy. Pan Zapasiewicz uczył teatru. Wtedy zakochałam się po raz pierwszy. Króla Leara nie zapomne nigdy... Wtedy zakochałam się po raz drugi. Pamiętam jak kiedyś powiedział że jesli wychodzi z teatru i panienki nie prosza Go o autograf tzn że dobrze zgrał bo go nie poznały. Chciałam pójść z książka po autograf ale nie poszłam. Może myślałam że będzie mu przykro. Może nie chciałam być ta panienką. Teraz żałuję. Nie znałam go osobiście. To było niemożliwe. Wydawał mi się człowiekiem dumnym i zamknietym w sobie. W dniu jego śmierci TV emitowałam film dokumentalny o Nim i z Jego udziałem. Tak mi wstyd. Był inny niż go postrzegałam. Był skromny i wstydził się mówić o sobie. To głupie ale czuję sie tak jak gdyby zmarł mi ktoś bliski. Płakałam i chyba się tego wstydzę. Tak ogromnie mi żal że go już nigdy nie zobaczę na scenie. Bardzo. Bardzo. Ale strasznie ciesze się że BYŁ. Wierzę że dla mnie BEDZIE zawsze. UWIELBIAM GO.
Żegnam
Pani Krystyno bardzo serdecznie Panią pozdrawiam i mam nadzieję że w końcu uda mi się dotrzec do Pani teatru.
dobrej nocy złej