Dzień dobry pani Krystyno. Bardzo trafne spostrzeżenie z tymi pozdrowieniami. Przez całą swoją "pierwszą młodość" pisałam listy, do babci, męża, przyjaciół. Sprawiało mi to wielką frajdę i przychodziło z łatwością. Teraz właściwie już nie piszę listów, a nawet jeśli mi się zdarzy to i tak nie dostaję odpowiedzi. I tak, kiedy mam napisać parę zdań zabiera mi to o wiele więcej czasu. Pamiętam jednak zwyczajowe pozdrowienia na koniec każdego listu "ściskam i całuję". Dzisiaj trzeba by się chyba najpierw zastanowić, czy wypada tak pisać, bo może to być źle zrozumiane. Poza tym w korespondencji esemesowej używa się przeróżnych skrótów np. D, ) i wielu innych, które dla mnie akurat niewiele znaczą. Te dawne ściskam prawie się czuje, gdy ktoś tak napisze. No cóż trzeba się przyzwyczajać do zmian, chociaż czasem tęskno.
Chociaż ten wpis jest za krótki jak na list. Ściskam. Z tym całowaniem wstrzymam się chwilowo, bo nadal nie wiem, czy wypada. Dorota