Szanowna Pani Krystyno.
Moja wiadomość nie jest pytaniem ani proźbą...
samej trudno mi zdecydować czym będzie ta wiadomość,kiedy skończe ją pisać.
to okropne co moze sie wydarzyć pomiędzy pierwszym akapitem a ostatnią kropką.
Siedziałam na czerwonej sofie,głowe podtrzymywałam ręką i spoglądałam jak Gdańsk budzi sie do życia.
(lubie te momenty tuż przed świtem)
z rozmyślań błądzących gdzieś pomiędzy nieszczęśliwą miłością i pragnieniem nagłej zmiany samej siebie wyrwał mnie głos koleżanki.
Wrzasneła mi do ucha " Już wiem,już,kurna blacha,kogo Ty mi przypominasz ! Krystynę Jande !"
Zdziwiłam się lekko,gdyż mam 17 lat i 40 kilogramów nadwagi a za sobą sierponiową poprawkę z fizyki oraz kilka jednynek w dzienniku na nowy semestr.
Jak mogę porównywać do tak pięknej ,amibitnej,mądrej i utalentowanej kobiety jaką Pani jest ?
Nie mogę.
Wymaga pani wiele od siebie,prawda?
Zrozumiałam,że ja też muszę.
Aby za kilakadziesiąt lat niczego nie żałować,by nie zawieść samej siebie.
By rozwinąć swoją największą pasje(...)
Nie wiem,czy zdaje sobie Pani z tego sprawę,ale w pewnym sensie uratowała Pani moje istnienie...
Obiecuję sobie,że przyjadę kiedyś na Pani sztukę.
Pozdrawiam,
Paulina.