Droga Pani,
dziś byłam szósty raz - w ciągu ostatnich dwunastu lat - na Shirley. Nie będę oryginalna: za każdym razem przejmuje i zachwyca tak, jakby się to przeżywało po raz pierwszy. Co więcej, jest świetną terapią, bo zwycięża w niej jasna strona życia...
Staram się przyprowadzać na spektakle znajomych. Dziś byłam z mamą, która nie przepada ani za teatrem, ani za monodramami. I nigdy nie podzielała w pełni mojego entuzjazmu dla Pani aktorskiego kunsztu.
Dziś odkryła Panią na nowo i wyszła z teatru zachwycona i oszołomiona Pani grą i talentem.
Dziękuję za wspaniały wieczór (ten i wszystkie poprzednie, nie tylko z Shirley, ale z Callas, Marleną, Kobietą zawiedzioną, Lady Makbet, Fedrą) i życzę coraz bardziej promiennych dni
Kinga
PS Dobrze, że jest teatr "Polonia". Trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu go nie było.