Pani Krystyno.
Czytalam niedawno Pani zapiski "w wiekszej masie", czyli zebrane w ksiazce "WWW. malpa2.pl". Pewnie kazdy z czytelnikow zwraca uwage na inne sprawy. Mnie uderzyla taka rzecz. Pani synowie (dane sprzed 5 lat ) sa lekko znudzeni uwagami na temat: myc zeby, zmieniac codziennie bielizne, zjadac sniadanie, czytac ksiazki, itd. Wiadomo, jak to dzieci. Nie zdaja sobie sprawy, jakie maja szczescie, bo sa po prostu otoczeni miloscia. Rozumiem, to dla nich po prostu naturalne. Nic nie wyrowna deficytu milosci w czasach dziecinstwa. Dzieci, ktore wyrosly w poczuciu, ze sa kochane, same umieja dac i przyjac milosc. Te, ktore nie mialy takiego szczescia, musza ciagle sie uczyc, a czasem "zgadywac" co jest normalne. Nikt im nie mowil ani o zebach, ani o bieliznie, byc moze dal jesc, ale nie zapewnil poczucia bezpieczenstwa, jakie daje tylko bezwarunkowa i okazywana na rozne sposoby milosc. Takie dzieci jako dorosli boja sie kochac, nie wierza w to, ze ktos moze je pokochac. Wiem, bo sama jestem takim dzieckiem..