Pierwsza sprawa:
"Aktorstwo to szaleństwo. Bierzesz swoją świdomość i rzucasz o ścianę" - Al Pacino. Szaleństwo = Demony. Pani Janda NIGDY nie gra, Al Pacino gra.
Druga sprawa:
Dla wszytkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba, ktorego Ja i Ty nie zamienimy w morze krwi.
Trzecia sprawa:
Tak, to pani dom i pani decyduje o gościach. Tylko nie weidziałem, że warunkiem wpuszczenia na salony jest akces do Towarzystwa Wzajemnej Adoracji.
Trzecia sprawa:
Mam więcej lat niż pani, więc zwracanie się do mnie per "dziecko" jest strzałem kulą w płot. A jeżeli sądzi pani, ze moje sądy są infantylne, trzeba było z nimi polemizować, a nie odpowiadać ciągle na zasadzie "a u nas murzynów nie biją"
Czwarta sprawa:
Sądziłem, iż pewne kody pani rozpozna. Pomylilem się.
Życzę Pani i pani bliskim pokoju i spokoju, tego wewnątrz i na zewnątrz. Synowie niech rosną jako dęby, córka niby sosna, a delikatny szum skrzydel aniołow zawsze będzie z Panią i sprzyja wszelkim poczynaniom.
Już nic nie tresuję
[/url]