Dzień dobry Pani Krystyno !
Radość moja nie ma granic.Mogę po prostu do Pani pisać.
Choćby dlatego warto było podłączyć się do sieci.
Podziwiam i uwielbiam Panią od czasu" Gumy do żucia".Chodzę na pani przedstawienia ,czytam pani ksiażki.Do tej pory drukowałam pani dziennik,żeby móc go sobie czytać w domu.Wybieram się też do pani teatru do W-wy.Jest pani moją "anima gemella".Jedną z wielu cech wspólnych jest miłość do pięknych Włoch.
Ostatnio oglądając pani zdjęcia z Toskanii aż sie popłakałam z nostalgii.
ja też najchętniej jeździłabym tam rok w rok.
We wrześniu 2005 pojechałam szukać w Toskanii pani śladow.Odwiedziłam dużo miejsc,ktore pani podziwiała.Następnie dotarłam do Reggio di Calabria ,gdzie spędziłam 9 miesięcy w słońcu na
"dolce far niente". No może nie do końca... trochę się uczyłam języka i
włoskiego stylu bycia.Teraz nie mogę się odnaleźć w naszej rzeczywistości.Tam słońce świeci 300 dni w roku, a w Szczecinie pozostałe 65.
Tematem,ktory chciałabym poruszyć jest "powolne życie".
Dlaczego spieszymy się?Dokąd chcemy dobiec?Po co chcemy oszczędzać czas? Żeby go potem komuś podarować??
A " slow food"? Czy dla większości jest tylko obcym słowem??
Kiedyś od pani uczyłam się obłaskawiać czas i zaprzyjaźniać się z rodziną.
Dziś zdaje się pani znowu mocno pędzić....
Wystarczy na pierwszy raz.carissimi saluti.roma