Koszalin, niedziela 21.01.2007
Pani za pewne nie wróciła jeszcze z zapłakanego (ze śmiechu, wzruszenia w teatrze BTD oraz deszczu poza nim) Koszalina do domu, a już gonię Panią z zapytaniem:
SKĄD BRAć MOTYWACJę DO TWORCZO¦CI WŁASNEJ, OBSERWUJĄC CUDZĄ DOSKONAŁĄ?!
Jak mocno trzeba zagryzać język, tworząc "wierny" portret fotograficzny zleceniodawcy, kiedy inny artysta poprzez kilka kresek przekazuje całą osobowość modela?!
Skąd ma brać siły i motywację do pracy cała ekipa aktorska albo ta jej część krytyczna w stosunku do samej siebie koszalińskiego BTD (na ironię losu noszącego prawie ten sam skrót, co i najlepszy teatr BDT w Sankt-Petersburgu) po występie Pani?!
Pytam przy róznych okazjach różnych ludzi o to i jak na razie nikt mi nie potrafił zwięźle i dobitnie odpowiedzieć. Większość w ogóle zamiera i nie wie o co mi chodzi, pilnując z samozadowoleniem swojej bruzdy. Mam swoją odpowiedź, ale ona mi nie zawsze wystarcza. Może Pani mi w tym dopomoże?
Przepraszam za ewentualnie stracony Pani czas...
Dziękuję za fenomen znikania sceny i sali w obecności Pani. Pani nie gra, Pani jest i oby jak najczęściej u nas.
Swietłana Bil, Koszalin