Dzień dobry Pani Krysiu!
Wczoraj poszłam do mojego ULUBIONEGO teatru "w ciemno" ;) Zawsze bowiem staram się przeczytać, to co mam zamiar obejrzeć... Pamiętam, że jak szalona czytałam wcale niecienką "Marię Callas. Boski Potwór", żeby zdąrzyć... przed pójściem na spektakl. Tym razem tego nie zrobiłam, nie przeczytałam, a co gorsza nie czytałam niczego Becketta. A nasłuchałam się jaki to on nudny i przygnębiający... Ale na szczęście nie pomyliłam się sądząc, że Beckett w Pani wykonaniu będzie pozytywny i pełen nadziei. I taki właśnie był. Za co dziekuję.
I akt zaskoczył mnie... ponieważ nie spodziewałam się nieustającego mojego śmiechu, z lubością podziwiałam Panią jako Winnie, brakowało mi Pani w czymś nowym, a to było właśnie takie, czego mogłabym chcieć, taka rola... ten tembr głosu, ta mimika, te słowa... i co teraz?
Pan Trela był wspaniały... Niepotrzebne żadne słowa, bo ... usta milczą, dusza śpiewa, kocham Cię...
Tamat spektaklu nie jest takim teoretycznie, w którym mogłabym się odnaleźć, zindetyfikować z bohaterami... a jednak... patrząc na Winnie i Willego, dla odmiany ja, widziałam moich dziadków, wspólne życie, całe życie, "w moim przypadku" to ONA mówiła, a ON słuchał... mimo wielu trudności dnia codzienności, a może i jakiś nieporozumień... caaałe życie... starzeli się równocześnie, jedno dla drugiego oparciem... do czasu kiedy ON odszedł, ONA jeszcze jest tu... sama... i czas biegnie szybciej i bardziej nieubłagalnie... i do kogo usta otworzyć? i co teraz? A Winnie i Willy odchodzą razem... w miłości... to jest takie piękne..
Czuję niedosyt II aktu, pauzy za długie... hmm.... nie wiem, nie zauważyłam :) nie dla mnie ;) na pewno wydaję mi się, że raz nie wystarczy... do pełni zrozumienia... więc zapewne do zobaczenia!
Dziękuję bardzo za ten spektakl. Bardzo mi się podobał. Moja dusza zostałą dopieszczona a głód teatralny zaspokojony. Wraz z tym spektaklem pokochałam TEN TEATR. Pewnie przyszłabym wcześniej na SZCZęśLIWE DNI ale wymyśliłam sobie konkretne miejsce, na którym chciałam usiąść :) a więc...
ps. kiedy na koniec Pani wstaje, w tej sukni.. szok... do tej pory mam ten obraz przed oczami...
ps.1 rzeczywiście nie każdy spektakl nastraja do wstawania... zwłaszcza po takim zakończeniu... ja oczywiście chętnie bym to zrobiła ;), po tak dwóch wspaniałych kreacjach Pani i pana Treli... ale nie chciałam robić widowiska... :)))
ps.2 niesamowite jakto juz po zgaszeniu świateł, tuż przed rozpoczęciem spektaklu wszyscy zaczynająć chrzakać, jakby już nigdy w życiu nie mogliby...
pozdrawiam najserdeczniej