WIERNY CZECHOWOWI
Premiera spektaklu "Trzy siostry" Antoniego Czechowa, w reżyserii brytyjskiej aktorki Natashy Parry i Krystyny Jandy, odbyła się w niedzielę w warszawskim Teatrze Polonia.
W piątek fragmenty przedstawienia pokazano dziennikarzom.
Natasha Parry, uznawana za jedną z najwybitniejszych aktorek świata, prywatnie jest żoną brytyjskiego reżysera i producenta teatralnego Petera Brooka. Karierę rozpoczęła w wieku 12 lat w teatrach londyńskich. W 1967 r. zamieszkała w Paryżu, gdzie została zaproszona przez Brooka i dołączyła do prowadzonej przez niego grupy International de Recherches Theatrales.
Warszawski spektakl jest jej debiutem reżyserskim. Perry towarzyszyła aktorom tylko w kilku pierwszych próbach, potem - ze względu na zagraniczne zobowiązania musiała wyjechać z Polski. Swoje uwagi przekazywała Krystynie Jandzie przez swoją asystentkę.
- Natasza, która ma korzenie rosyjskie i niezwykłą czułość do teatru, zgodziła się u nas zadebiutować jako reżyser. Nie mam wątpliwości, że będą to "Trzy siostry" bardzo specjalne, takie za którymi ja tęsknię - mówiła w piątek dziennikarzom Krystyna Janda.
- Od początku widzieliśmy, że będzie to spektakl realistyczny, wierny Czechowowi. Centralną postacią jest Natasza - osoba i kobieta, która wprowadza się do domu ludzi wrażliwych, delikatnych i wykształconych. Sama jest osobą o innym poczuciu estetyki i harmonii, o innej etyce i moralności. Zmienia życia tego domu - podkreśliła Janda.
Autorką scenografii do spektaklu jest Krystyna Zachwatowicz. Głównym elementem wyposażenia sceny jest duży stół. - Stół jest symbolem życia rodzinnego, bardzo ważnym elementem w życiu rodziny - tłumaczyła Zachwatowicz. Jak dodała - służy on temu, by pokazać co powoduje nowa osoba w cudzym domu.
- Na samym początku spektaklu stół jest piękny, nakryty, jest miejscem gdzie wszyscy się wspólnie spotykają. W drugim akcie jest już pozbawiony obrusa i zdegradowany, leżą na nim zabawki. W trzecim akcie to mebel przewrócony do góry nogami, służy za piaskownicę - mówiła Zachwatowicz.
W rolę Maszy wcieli się Maria Seweryn, Olgi - Joanna Kasperek-Artman.
Kilka ról ma podwójną obsadę. Irinę grają na zmianę Karolina Gruszka i Hanna Konarowska. W rolę Nataszy wcielają się Agata Buzek i Magdalena Cielecka.
W obsadzie przedstawienia znaleźli się również m.in. Arkadiusz Janiczek, Piotr Kozłowski, Jerzy Łapiński, Aleksander Bednarz.
amar
TVP, (PAP)
5 grudnia 2006
RODZINNY BIZNES PRZY PIęKNEJ
Spektakl "Trzy siostry", pierwsza premiera na dużej scenie w Polonii, pozostawia niedosyt i każe oczekiwać więcej od Krystyny Jandy i jej zespołu.
Uruchomienie dużej sceny i spektakl "Trzy siostry" to triumf Krystyny Jandy nad podziałami. I sukces Marii Seweryn, dla której warto zobaczyć nowe przedstawienie w Polonii.
U Krystyny Jandy podziały znikają już na poziomie toalety. Przezroczysta szyba między przedsionkami do damskich i męskich kabin daje wrażenie - spotęgowane przez odbicia w lustrze - jakby wszyscy razem stali w jednej kolejce.
W damskim przedsionku wywołuje to szok, piski przerażenia i nerwowe chichoty, którym odpowiadają z męskiego przedsionka wstydliwe, a zarazem krzepiące uśmiechy. Kruszeje zwietrzałe tabu niczym w obrazoburczej Le Madame, ale jakoś subtelniej.
Matki i córki
Integracja w wucecie nie jest jednak największym osiągnięciem Jandy. W niedzielę otworzyła przy Pięknej dużą scenę, mimo konfliktu z mieszkańcami okolicznych kamienic, którzy protestami blokowali prace remontowe w teatrze Polonia. Nie dali jednak rady zniweczyć planów aktorki, która od dawna zapowiadała, że nowa scena ruszy jesienią.
Co więcej, inaugurując jej działalność spektaklem "Trzy siostry", Janda wykonała zaskakujący gest: do roli Iriny zaangażowała Hannę Konarowską, córkę Joanny Szczepkowskiej - aktorki, z powodu której trzasnęła drzwiami teatru Powszechnego. Szczepkowska była jednym z gości na niedzielnym uroczystym spektaklu w Polonii.
- Nie ma w tym nic szczególnego - tłumaczy Marta Bartkowska, prawa ręka Krystyny Jandy. - Hania po prostu wygrała casting. Od pierwszej chwili bardzo się spodobała reżyserce spektaklu, Natashy Parry Brook, która szukała do roli Iriny bardzo młodej osoby, jeszcze przed szkołą teatralną.
Na zmianę z Konarowską rolę Iriny gra w Polonii Karolina Gruszka. W 1974 roku, w słynnej telewizyjnej realizacji Aleksandra Bardiniego, najmłodszą z trzech sióstr grała Joanna Szczepkowska, a Maszę - Krystyna Janda. Teraz na scenie spotykają się ich córki w tych samych rolach.
Konarowską w ruchu, w sposobie chodzenia, w uśmiechu do złudzenia przypomina młodziutką Joannę Szczepkowską. W głosie Marii Seweryn bardzo wyraźnie pobrzmiewa maniera Krystyny Jandy. O ile jednak rola Iriny sygnalizuje, że przed Hanną Konarowską jeszcze bardzo długa i mozolna droga śladami matki, o tyle Masza to dowód artystycznego rozwoju Marii Seweryn, coraz ciekawszej i coraz dojrzalszej aktorki.
Więcej warta
W przedstawieniu, po którym widać, że aktorka Natasha Parry o reżyserii ma mgliste pojęcie (kończąca po niej spektakl Krystyna Janda nie dała rady tego wrażenia zatrzeć), Seweryn odcina się na tle chaotycznego, niezgranego ensamblu. Grana przez nią niezwykle subtelnie - w tonacji, jakiej u tej aktorki jeszcze nigdy nie było - Masza, staje się centralną, przykuwającą uwagę postacią. Choć, zgodnie z założeniami Parry, miała nią być prostacka Natasza grana w niedzielę przez dobrą, ale niewiodącą Agatę Buzek.
To na wejście Seweryn mimowolnie się czeka, to jej słowa wytrącają ze znużenia po niejednej przydługiej scenie. Zapada w pamięć pełna godności, piękna w swej prostocie sylwetka Maszy. Jej czarna suknia. Zdanie, które ją zdradza: "Zostanę na śniadaniu". Praca Marii Seweryn nad Maszą - warta, jest dużo lepszego spektaklu. Z nieco kanciastej, pozbawionej wdzięku dziewczyny w ciągu paru lat wyrosła wyrazista aktorka, która zaczyna mieć własny styl i dużą swobodę w poruszaniu się w różnorodnym repertuarze.
To, co poza rolą Seweryn dodaje urody spektaklowi Parry i Jandy, to znakomicie stylizowane na dagerotypowe zdjęcia Roberta Jaworskiego w obróbce grafika Adama Grada. Rzucone na kurtynę w trakcie zmiany dekoracji, a przedstawiające bohaterów spektaklu, stają się wzruszającym interludium.
"Nie" protestom
Duża, półokrągła scena teatru Polonia choć robiona w pośpiechu, sprawia wrażenie skończonej. Podobnie jak stroma widownia wypełniona wygodnymi, nowoczesnymi fotelami, na których widnieją nazwiska ich właścicieli. To elegancka, ze smakiem urządzona przestrzeń, która z resztą teatru Polonia (w tym ze scenką Fioletowe Pończochy) tworzy przyjazne, pełne energii, pomysłowo wykorzystane miejsce. Protesty przeciwko niemu nie mają sensu.
To dobry, rodzinny interes, który jeszcze długo nie zwróci się właścicielom. Widzowie już mają z niego zysk.
"Trzy siostry" - reż. Natasha Parry ... - Teatr Polonia w Warszawie
Iza Natasza Czapska
Życie Warszawy
5 grudnia 2006
Premierowym spektaklem „Trzech sióstr” Antoniego Czechowa Krystyna Janda otworzyła Dużą Scenę Teatru Polonia. Tuż po zakończeniu generalnego remontu, który zamienił stare warszawskie kino w przybytek Melpomeny, na deskach Polonii wystawiono arcydzieło Czechowa.
Nad przedstawieniem pracowały wspólnie Krystyna Janda, Krystyna Zachwatowicz i Natasha Parry – wielka postać europejskiego teatru, żona Petera Brooka.
W premierowym przedstawieniu role tytułowych sióstr zagrały Joanna Kasperek-Artman (Olga), Maria Seweryn (Masza) i Hanna Konarowska (Irina). Agata Buzek wcieliła się w postać Nataszy Iwanowny, a Arkadiusz Janiczek zagrał Prozorowa.
Po spektaklu szczególnie wzruszona była Hanna Konarowska – córka Joanny Szczepkowskiej. Młoda aktorka, wyróżniona przez Jandę, z trudem hamowała łzy.
Podczas bankietu gorąco komentowano spektakl. Ktoś przypomniał inne legendarne przedstawienie „Trzech sióstr”, które przygotował dla Teatru Telewizji nieżyjący już niestety prof. Aleksander Bardini. W 1974 roku role trzech sióstr powierzył on zaczynającym karierę aktorkom warszawskiej PWST. Były to Ewa Ziętek, Joanna Szczepkowska i Krystyna Janda. Dzisiaj – po 32 latach – na scenie stołecznej Polonii spotkały się córki dwóch ostatnich artystek: Hanna Konarowska i Maria Seweryn.
Gratulacjom nie było końca. Jako pierwsza pośpieszyła z nimi prezydentowa Jolanta Kwaśniewska (nota bene jedna z pierwszych fundatorek fotela, który został zainstalowany z numerem 7 w pierwszym rzędzie widowni).
Z serdecznymi życzeniami zwrócił się też Edward Kłosiński – obecny mąż Jandy – do Andrzeja Seweryna: - Gratuluję ci córki!