Dzień dobry Pani Krysiu!
Ostatnio nie pisałam do Pani... w tym intensywnym jak sądzę dla Pani okresie, budowy, budowy i jeszcze raz budowy... Ale teraz jest powód, jest powód by napisać kilka słów. Wreszcie nastał ten dzień, w dokładnie miesiąc po mych urodzinach, dzień w którym mogłam przekroczyć próg TEATRU POLONIA. Cieszę się razem z Panią, bo jak sądzę jest Pani szczęśliwa, że to marzenie nabrało realnych kształtów. I nabiera wciąż, bo budowa przecież trwa... Ale właśnie w sobotę ruszyła scena FIOLETOWE POńCZOCHY wraz z STEFCIĄ ćWIEK...
STEFCIA ćWIEK W SZPONACH ŻYCIA to jest zabawny spektakl z doborową obsadą i w wymarzonej reżyserii, ale co ważniejsze zasiewa w nas kobietach ziarno... Widzimy Stefcię samotną i przez to zgorzkniałą, podczas gdy wszyscy wokoło mają chłopaka lub narzeczonego, tylko nie ona. I tak się zapadła w tej rozpaczy, że jej życie sprowadza się do przebierania grochu... Jest nijakie. Widzimy jednym słowem: niektóre z nas... żałosne... Nie rozumiemy, że nic się nie zmieni, jeśli nie zaczniemy ŻYć. Co niekiedy wcale nie jest łatwe. Ale spektakl daje nadzieję, że i my spotkamy swojego Vinko. Ale na tym nie koniec – dopiero wtedy czeka nas praca i walka, by tego/JEGO nie stracić...
Dziękuję za STEFCIę. Bardzo mi się podobała. Dziękuję, że nie był to jedynie miły, wesoły wieczór, lecz taki po którym coś we mnie zostało...
Na koniec mam dwa tak samo ważne pytania:
1/ SKĄD NAZWA MAŁEJ SCENY – FIOLETOWE POńCZOCHY??????????
2/ CZY SĄ JUŻ MOŻE DOSTęPNE TZW. „WEJ¦CIÓWKI”??????????????????
Dziękuję za ten spektakl, za teatr, za to wspaniałe miejsce!
Pozdrawiam najserdeczniej!