Droga Pani Krystyno!
Właśnie wróciłam z kina – „Wróżby kumaka” oczywiście. Pani Krystyno więcej TAKICH filmów, nareszcie coś mądrego, ludzkiego i nie uszminkowanego. Zakończenie bardzo mi się podobało – nie wiem czy dobrze zrozumiałam – „…chcę jechać i umrzeć..” z tym zdaniem mi się skojarzyło (przepraszam jeśli przytaczam niedokładnie). Choć szkoda tak po ludzku…że takie zakończenie.
Uwielbiam właśnie takie Pani role, kiedy w filmie jest miejsce na to Pani „SPOJRZENIE na mężczyznę”. Zdumiewa mnie za każdym razem jego niezwykły odcień. W TAKI sposób potrafi patrzeć tylko Pani! Spojrzenie Agaty na Borysa, Aleksandra na Aleksandra, Agnieszki na Maćka itd. – jest w nim jakaś magia niezwykłej kobiecości, ciepła, wyzwania i zmysłowości. Może to tylko moja wyobraźnia ale co tam, mnie z tym dobrze.
Wracając do filmu – brakuje mi takich obrazów, takiego kina, TAKICH aktorów. Ja rozumie wszystko – że młodzi że też zdolni itp. itd. – tylko dlaczego wciąż grzebie na półkach ze starymi filmami, a te dobre, „odczekane” pokazują na zamkniętych festiwalach bo …za mała publiczność , bo nikt nie zrozumie, bo…. i tak 1000 powodów dla których, - tak jak Pani powiedziała w Gdyni – trzeba było czekać 6 lat! A w nosie mam modę i zagraniczne filmy, ja chcę oglądać Panią, no ewentualnie Panią w polsko - zagranicznych filmach i tyle. O teatrze już nie wspomnę – bo cierpię z tego powodu – BEZ PANI TEATR NIE ISTNIEJE. Jak ma mnie cokolwiek zachwycić po „Małej…”.Kiedy nic innego nie dorasta ani do Małej, ani do Callas! Pozdrawiam bardzo serdecznie – śliczna ta chustka czerwona z filmu na Pani głowie!
P.S. Skończyłam czytać na tej sali operacyjnej „Małpę”– no i co teraz! A ta spódnica z Pestki – co za pech – kojarzyła mi się w tej roli z wolnością niczym nie ograniczoną! Pozdrawiam serdecznie.