Droga Pani Krystyno!
Czy Pani wie, że nawet na bloku operacyjnym czyta się Pani książki? Od kilku dni siedzę sobie w pracy, w kąciku przy operacji (czasem tak się da) i czytam, czytam! I jest tak jakbym od kilku dni rozmawiała z Panią w kompletnej ciszy. I to jest niesamowite, bo to takie uczucie “czytania w głowie”. Bardzo to lubię. Czytanie jest dla mnie jak osobista rozmowa z autorem - takie spotkanie w biegu - można się zastanowić dogłębnie, co ktoś chciała powiedzieć, przekazać. Można sobie wyobrazić jaką mógł mieć minę, w co był ubrany jaki zapach odczuwał. Popatrzeć na świat innymi oczami - to pomaga zauważyć coś, co może mnie umknęło, być tam gdzie się fizycznie nie da itd. Z Pan książkami tak się da i zawsze się dało, tak wyłączyć naprawdę - zatrzymać się w biegu. Ja czytam tylko tak albo wcale. Tylko to ma jeden skutej uboczny w moim przypadku - czasami nie mogę wydusić z siebie słowa jak już spotkam się twarzą w twarz z autorem, choć tak wiele miałabym do powiedzenia. Tyle pytań, ale nic - nie da się i już. Wszystko co bym chciała powiedzieć - wydaje się być takie małe, nieważne ...ale nic. Najlepiej to mi się milczy w takich chwilach i w takim towarzystwie. Bardzo mi brakuje Pani teatru - w teatrze tak cudownie się milczy, a Callas, Mała... Dobrze że się w tej Warszawie pozbierałam jakoś w sobie i WIDZIAŁAM, SŁYSZAŁAM. Od tego czasu nie byłam w teatrze. Pozdrawiam serdecznie.
P.S. Mój tato jako dziecko chodził tu na majówki...