Witam Panią Ukochana!
zdjęcia z premiery oddałam koledze do zmniejszenia i zmniejszają się nieoczekiwanie dłuuuugo. No cóż. Każdego dnia walczę z moją niecierpliwością. Powalczę i teraz. Chciałabym się jednak podzielić z Panią moimi przemyśleniami dotyczącymi przedstawienia zanim przebrzmi już echo premiery. Po bankiecie zostałam jeszcze wśród młodych aktorów, na małym co nieco, żeby choć jeszcze trochę pooddychać powietrzem, w którym coraz słabiej z każdą chwilą unosił się Pani "duch", bo Pani już była w drodze... I chciałam Pani powiedzieć, że być może doskwierał mi pewien niedosyt "ślepego" czasem uwielbienia, jakim ja sama Panią darzę ale jednocześnie z każdych ust, które pytane przeze mnie "Jak się z NIĄ pracuje, jaka ONA jest?" wołało jedno: "To cudowna kobieta, świetna babka, niespotykanej werwy i energii człowiek..." I każda z nich, aktorek, z którymi rozmawiałam mówiła o Pani zawsze "Pani Janda", nawet w rozluźnionej drinkami rozmowie. Pełen szacunek, podziw i uznanie. Miód. Chcą to grać, żyją tym, chcą być coraz lepsi, analizują potknięcia... a wszystko z taką pasją i zaangażowaniem, że serce rośnie. Ogromna w tym Pani zasługa. Raz jeszcze wielkie dzięki od miłośniczki Pani talentu, osobowości, temperamentu, urody, figury i wszystkiego co się składa na portret pod tytułem Krystyna Janda.
Całuję w serce i życzę zdrowia.
p.s. Jak już te zdjęcia się zmniejszą to pozwolę sobie wysłać najładniejsze:-)
eliza